— zobaczę ją! — wołam, budząc się
rankiem i spoglądając radośnie na słońce. — zobaczę ją! — Na cały dzień nie mam
pragnień innych. wszystko, wszystko skupia się w tej nadziei
—jw goethe "cierpienia młodego
wertera"
SCENA PIERWSZA
ciemny pokój, oświetlony jedynie
jedną świecą
odsłona pierwsza
(Wellinga)
siedzi przy biurku i pisze
list
WELLINGA
mój Danielu
od laczek przyjacielu
wiele teraz dzieje się w mym życiu
nie będę tego trzymał przed tobą w ukryciu
wiedz, że się na dno stoczyłem
i alkoholem się upiłem!
kompani z drużyny mnie namówili
do chlania jak świnia skłonili
bardzo tego następnego ranka żałowałem
gdy prawie na kolana Ricza zwymiotowałem
taki srogi ból mnie opętał
jak balon żem pękał
jednakże potem dostałem flashbackiem w twarz
i proszę - już tak na mnie nie patrz
gdyż gdyby nie te pijackie harce
i usta zamoczone w warce
nie poznałbym mego życia miłości
której piękno pozbawia mnie przytomności
Tinka - tak się ta dziewka bawi
o rety - jak mnie jej głos wabi
i oczy jej takie magnetyczne
i włosy takie aksamitne
ja już słów na jej piękno nie znajduję
dlatego tak dennie ci ją opisuję
miłość odjęła mi już rozumu
w głowie narobiła ino szumu
myślę tylko o niej jednej
o mej perełce cennej
nie mogę jeść ni spać
o Waltera mać
Danielu, ty znasz się na niewiastach
więc powiedz, co zrobić z Tinką zapisaną mi w
gwiazdach?
przeto uczyłeś się od Tuma i Stjernena zalecania
więc dobrze jest ci znana sztuka podrywania
czekam na twą odpowiedź niecierpliwie
i pozdrawiam cię skwapliwie
***
SCENA DRUGA
hotelowy pokój, wieczór
odsłona pierwsza
(Freund, Freitag, Wank,
Wellinga)
Niemiaszki odpoczywają po
kwalifikacjach i spędzają czas na swojej ulubionej czynności — śmianiu się z
Wellingi
SEVERIN
chyba czas przestać śmiać się z gówniarza
błędy naszej młodości powtarza
przeszedł zacną inicjację
hardą jeno alkoholizację
prawdziwym skoczkiem wreszcie się stał
promili we krwi nieźle miał
ale niestety zakochał się w panience
i teraz wygląda jak kurczak w panierce
FREITAG
błąd to ino największy
i najboleśniejszy
zakochać się na pacie
omal nie posrać się w gacie
laski z melanży do łóżka się prowadzi
dobry seks - to nie wadzi
jednakże miłością się ich nie darzy
o sercach ich się nie marzy
to się skończyć dobrze nie może
jeszcze będziesz cierpieć w pokorze
SEVERIN
ale skoro już wybrałeś tę drogę
poradzić ci ino mogę
nie trać więcej czasu
i nie rób z tego wielkiego hałasu
po prostu telefon weź do ręki
aby skrócić swe męki
zadzwoń i umów się na randkę
inaczej zabawię się w swatkę
i umówię was w twoim imieniu
byś tak nie leżał w cierpieniu
WELLINGA
z przerażeniem
o nie! tylko tego nie rób
swój pomysł sofort
zgub
na pewno powiesz jej same głupoty
i na nic będą moje zaloty
sam ten telefon wykonam
może jej się spodobam
ojejuśku, jak mi serce bije szybciutko
i jak mi jest goręciutko
drżącymi dłońmi wybiera numer do
Tinki i przykłada telefon do ucha
witajże piękna niewiasto
o śliczna gwiazdo
tutaj Wellinga gaworzy
odrobinę swaworzy
pamiętasz? poznaliśmy się w barze
i o ponownym spotkaniu marzę
zapomnieć o tobie me serce nie może
jedynie kawa z tobą na mój ból pomoże
więc czy zgodzisz się ochoczo
uśmiechając się tak uroczo
uświetnić mi swym towarzystwem środę
błagam, wyraź swą zgodę
mocniej zaciska dłonie wokół
telefonu, słuchając z uwagą swojej rozmówczyni
po chwili na jego licu wykwita
szeroki uśmiech
rozumiem cię doskonale
wszystkie twe morale
już nie mogę doczekać się spotkania
i o poezji rozmawiania
żegna się i się rozłącza, po czym
zauważa wbite w swoją osobę oszołomione spojrzenia kolegów z kadry
FREITAG
albo się przesłyszałem
lub kompletnie oszalałem
albo Wellinga wreszcie zamoczy
na drogę rozpusty zboczy
********************
nie wiem, czy bardziej kajać się za taką długą ciszę tutaj czy za poziom tego aktu :c
niemniej jednak mam nadzieję, że Was nie zniechęciłam. i bardzo dziękuję za wszystkie komentarze, jakie otrzymałam od Was pod poprzednimi aktami. uśmiech aż sam pcha się na usta, danke!
No cześć mistrzyni ma.
OdpowiedzUsuńBez narzekań, proszę. Na dobry rozdział warto czekać, a ten jest świetny. Może krótki, ale ja marudzić nie będę, bo sama bym pewnie nawet dwóch linijek nie zrymowała. Na szczęście od tego jesteś Ty, a ja mogę sobie po prostu podziwiać.
Wellinga niezmiennie jest życiowym przegrywem, choć w sumie z pierwszej sceny może to aż tak nie wynika jak z tego prostego zdania, od którego nie mogę się oderwać i które nie przestaje mnie bawić. "Niemiaszki odpoczywają po kwalifikacjach i spędzają czas na swojej ulubionej czynności — śmianiu się z Wellingi" To się takie prawdziwe wydaje. xD
W ogóle to jestem oburzona, że on, mając w drużynie takie osobistości zwraca się po rady do jakiegoś tam Norwega. Wstyd.
Wygląda na to, że Wellinga po tym jak stał się prawdziwym skoczkiem, stanie się też prawdziwym mężczyzną. Inicjacja w każdej dziedzinie, jak szaleć to szaleć.
A. I jeszcze Sevik (tak smutno bez niego) mnie rozwalił tym, że zakochany człowiek mu się z kurczakiem w panierce kojarzy. Więc jak ktoś nie jest zakochany to nie ma panierki?
I co ja mogę powiedzieć? Podziwiam ciągle i miłuję. Pisz jak najwięcej.
Krótkie to dzisiejsze z Niemiaszkami spotkanie,
OdpowiedzUsuńWellingę dopadło z miłości umieranie.
Nadal się Andi z Laczkiem zacznie kumpluje,
papeterię na listy do niego kompletuje
i prosi o rady i podpowiedzi,
ku uciesze dojczowskiej gawiedzi.
Tinka mu w głowie mocno zawróciła
i łaskawie się z nim ponownie umówiła.
Ricz w to wszystko uwierzyć nie może,
a serce Welingi żywym ogniem gorze.
Ciekawam bardzo co z ich spotkania wyniknie
czy aby rozsądek w nich nie zaniknie.
Andi jest przecież wciąż taki młodziudki
nieskalany zbereźnością reszty tej trzódki.
No koniec dodam słów miłych parę, kochana
"Hofera mać" to sentencja dotąd mi nie znana.
Używać, jej wybacz, na co dzień nie będę,
ale się z serca jej nigdy nie pozbędę! <3
Nie smutaj nad jakością tego dzieła, bardzo cię proszę, droga moja
Jedno długość niech następnym razem ten rozdział w ilości znaków pokona.
Żegnam się pięknie, z ukłonem i szarmancją
niczym Wellinga - pogrzeszę elegancją :)
Wiesz, Cam, tutaj tyra mnie już sam adres bloga i dlatego nawet przed przeczytaniem turlam się z beki. xD Wellinga mi zaimponował swoją odwagą, takim odważnym krokiem. Spodziewałam się, że przez następne kilka rozdziałów będzie wzdychał, płakał i pisał wiersze- ale nie odezwie się do dziewczęcia. A tu proszę! :')
OdpowiedzUsuń" albo się przesłyszałem
lub kompletnie oszalałem
albo Wellinga wreszcie zamoczy
na drogę rozpusty zboczy"
kocham małego poetę ricza <3 <3 <3 <3 <3 <3
jesteś wielka, Cam! Pisz nam dalej takie cuda, które leczą każdą depresję <3
Jedno wielkie WOW!!!!
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie czytałam czegoś takiego. Pisanie wszystkiego wierszem - czapki z głów, bo do tego trzeba mieć mega talent. Teraz przez ciebie widząc Wellinge i jego koleżków zastanawiam się, jakie nowe rymy układają :D
A listy do "Daniela od laczek przyjaciela" - mistrzostwo, chyba najbardziej mi się te epizody tu podobają :D
Czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Mam nadzieję ze Wellinga nam się nie rozpije i spotkanie z Tinką będzie udane ;)
Weny, weny i ... czasu na pisanie :)
Całuski, Karola :*
Hej!
OdpowiedzUsuńWczoraj, kiedy zostawiałam u Ciebie w spamie komentarz, spojrzałam na treść bloga, bo zainteresował mnie jego tytuł. Jarają mnie takie nawiązania do dzieł klasyki literatury, no a "Cierpienia młodego Wertera" są taką powieścią, z której często się żartuje. Właśnie dlatego byłam ciekawa, co takiego tutaj piszesz, pomimo tego, że zazwyczaj Andiś jako główny bohater opowiadań natychmiast mnie do nich zniechęca. Osobiście darzę go sympatią, ale większość historii z nim w roli głównej to banalne i słabo napisane fanfiki, których po prostu nie chce mi się czytać. Ale wróćmy do Twojego opowiadania. Myślę sobie: tytuł fajny, tylko ten Wellinga trochę psuje... No nic, patrzę na najnowszy post i co widzę? Formę dramatu i wierszowane dialogi. Doszłam do wniosku, że to musi być albo strasznie głupie, albo absolutnie genialne. Szybko przeczytałam to, co napisałaś do tej pory i to druga opcja okazała się prawdziwa. To opowiadanie (czy w ogóle mogę je tak nazywać, skoro tak właściwie jest to dramat?) jest niesamowicie wyjątkowe nie tylko na skalę skocznych fanfików, ale w ogóle blogowych opowiadań. Przeczytałam wiele jednych i drugich, ale jeszcze nigdy nie spotkałam się z taką dozą poczucia humoru, dystansu do bohaterów i historii i z tak świetnym pomysłem. Andreas Wellinger - bożyszcze nastolatek, król hotek pojawia się tutaj w roli grzecznego (wręcz do przesady) chłopca, wielbiciela klasycznych dzieł. Taka kreacja jego postaci w pierwszej chwili wydaje się po prostu absurdalna, a jednak Tobie udało się ją stworzyć po mistrzowsku. Nie dość, że opisane wydarzenia i dialogi bohaterów już same w sobie są śmieszne, to jeszcze sam Wellinga potęguje ten komizm i sprawia, że nie przestaję się uśmiechać podczas czytania. Podziwiam Cię za to, że w ogóle wpadłaś na taki pomysł, potrafisz pisać rymem zachowując sens wypowiedzi i trzymasz się tej koncepcji pomimo tego, że tak bardzo odbiega od fanfikowych standardów i jest od nich dużo trudniejsza. Mogę Ci jedynie pogratulować i zapewnić, że właśnie stałam się Twoją stałą czytelniczką. Czekam niecierpliwie na czwartą część i mam nadzieję, że pojawi się już wkrótce.
Pozdrawiam!