piątek, 9 grudnia 2016

d w a





anioła? fe! to mówi każdy o swojej! prawda? a jednak nie jestem zdolny wypowiedzieć ci, jak jest doskonała, dlaczego jest doskonała; dość, że opętała całą mą duszę
­­­— jw goethe "cierpienia młodego Wertera"



SCENA PIERWSZA

skocznia w Kuusamo, trwa seria próbna przed konkursem


odsłona pierwsza
(Wellinga, Schuster)
Wellinga po swoim skoku próbnym opiera się o barierki i ogląda skoki reszty

WELLINGA

jako dzieciak skoki pokochałem
me życie im podporządkowałem
i czasem marzę po cichutku
by tak sobie pomalutku
wkroczyć do czołówki
zostać liderem kadrówki
kilka trofeów zdobyć
sławą się okryć
rodzicom dumę przynieść
siebie na wyżyny wynieść
być drugim Hannavaldem Svenem
i dziewcząt marzeniem
wiem, że to myśli brudne
i zadania trudne
jestem próżny i narcystyczny
pusty i egoistyczny
dlaczego pragnę dziewcząt atencji
i na wygrywanie licencji?

SCHUSTER

niespodziewanie pojawia się za plecami Wellingi, słysząc jego ostatnie słowa

widzę, że już się w drużynie zaaklimatyzowałeś
dobre wzorce od chłopaków podłapałeś
chcesz wygrywać medale
i uśmiechać się zuchwale
chcesz sławę i sukces wykorzystać
z ładnego uśmiechu skorzystać
piękne dziewczę w ramiona porwać
i z całych sił całować
radę ci jedną dam
bo nie jestem cham
wszystko jest dla ludzi
nawet, jeśli sumienie brudzi
możesz wykorzystać popularność
zachwiać swoją moralność
lecz wszystko w granicach rozsądku
by życie utrzymać w porządku
uważaj, by nie uderzyła ci do głowy woda sodowa
ani inna impreza alkoholowa
albowiem nie jest trudno się stoczyć
i na dnie się zmoczyć
zmarnować szansę otrzymaną od życia
dla czego? dla picia?
dla imprez do białego rana?
dla szampana dzbana?
dla miliona dziewcząt w łóżku?
aby było przyjemnie w... brzuszku?
ostrzegam cię przed takim postępowaniem
i wspólnym z Harri'm melanżowaniem
od czasu do czasu impreza jest dobra
nawet taka w alko szczodra
sam lubię pójść do morskiego
po szota bananowego
jednakże umiar trzeba znać
o swą wątrobę dbać
i o reputację
i o konotacje

WELLINGA

zdezorientowany i trochę zbulwersowany

co też trener ma na myśli
co się w trenera głowie kiśli
że niby mam być grzesznikiem
zdrożnym rozpustnikiem
że niby wątrobę mam marnować
i mej cnoty nie szanować
ja sobie wypraszam
grzechem się nie obarczam
nie chcę iść tą drogą, co ta drużyna
prędzej utnie mą głowę gilotyna

SCHUSTER

poirytowany bierze głęboki wdech

nie rozumiesz mnie Andreasie
o pulchnej facjacie

WELLINGA

z niedowierzaniem

czy trener sugeruje
czym mą psychikę rujnuje
że jestem grubiutki
i tłuściutki

SCHUSTER

wzdychając

weź mi nie przerywaj z łaski swojej
i posłuchaj racji mojej
na pierwszym miejscu zawsze miej skoki
a nie żadne na melanżach wyskoki
aczkolwiek dobrze jest czasem
pośpiewać basem
trochę się odstresować
delikatnie poimprezować
byle drugim Harri'm Olli'm nie zostać
i mym oczekiwaniom sprostać

WELLINGA

marszczy czoło, zastanawiając się nad czymś intensywnie


a czy mogę sobą być
i wódki nie pić?

SCHUSTER

wzrusza bezradnie ramionami

byleś tylko miał wyniki
i żadnej formy zaniki

***

SCENA DRUGA

pokój hotelowy, w tle głośne łupanki, wszędzie stoją butelki z piwem lub już bez, słowem melanż

odsłona pierwsza

(Wellinga, Freund, Freitag, Wank)
Wellinga leży pod kołderką z rękami na uszach i próbuje zasnąć, lecz głośne śmiechy kumpli mu to uniemożliwiają; Freund, Freitag, Wank piwkują, jednocześnie szykując się na imprezę

FREITAG

stojąc przed lustrem i układając włosy

czy jak młody bóg wyglądam
i czy się dziewką spodobam?

FREUND

wybucha śmiechem

jak na głowę torbę założysz
i słowem o niczym nie wspomnisz
może nie ucieknie panna żadna od ciebie
i może będzie ci jak w niebie
niemniej jednak w twoim przypadku
spodziewałbym się bardziej wypadku
niż białogłowej oczarowania
i do rana namiętnego kochania

WANK

klepiąc Freitaga w ramię

Richie, nie przejmuj się jego gadaniem
ino swoim uczesaniem
jesteś śliczny jak baranek
jak apolla wychowanek
młody bóg, tak, każda to potwierdzi
i w zachwycie cię utwierdzi
tylko jedna rada od Wanka
co by nie uciekła twa kochanka
popraw sobie jeszcze brewki
co by nie wyglądały jak mewki

FREITAG

wzdychając

nie wiem, co Sev ma do mej twarzy
przecież każda o niej marzy
nie wiem, co ty masz do mych brwi
one świadczą o mej gorącej krwi

bierze do ręki butelkę piwa, po czym bierze potężnego łyka złocistego napoju; jego wzrok pada na zwiniętego w kulkę Wellingę

duży chłopiec już, ten nasz Wellinga
nawet jeśli wciąż nie ma wąsa wikinga
czy to nie pora na rytuał przejścia
na zaproszenie do melanżu wejścia
zróbmy mu inicjację
niemieszkowości demonstrację!

FREUND

w zadumie

dajcie spokój, to jeszcze dzieciaczek
bajek maniaczek
niech śpi w łóżeczku grzecznie
a nie bawi się grzesznie

WANK

z zapałem

to już czas
wprowadzić go w ten las!

WELLINGA

ze strachem wygląda sponad kołdry

nie pójdę z wami do tej sali rozpusty
chyba łeb wasz pusty
ja stronię od melanży
to wie każdy

FREITAG

widocznie nie chcesz stać się częścią drużyny
tej naszej zgranej maszyny
nie chcesz byśmy cię lubili
z tobą alkohole pili
nie chcesz naszego szacunku
więc nie dostaniesz go w podarunku
będziesz na drużyny marginesie
będziesz sam siedział tutaj w dresie
do nas słowem już się nie odzywaj
samotności se poużywaj

WELLINGA

do jego oczu napływają łzy

okej, zrobię, co mówicie
choć się w piekle usmażycie
nie chcę jednak być odepchnięty
niech już będę z wami przeklęty

reszta Niemców zaczyna się śmiać

***

odsłona druga

(Wellinga, Freund, Freitag, Wank)
Freund, Freitag, Wank podają Wellindze alkohole, młody dzielnie pije, krzywiąc się po każdym łyku


WELLINGA

ze wstrętem

jak to pali
jak spirytem wali
już mnie bozia za grzechy każe
już mi się bóg nie ukaże
jak można tak nisko upaść
w grzechy śmiertelnie popaść
zaraz chyba wszystko zwrócę
i się najpewniej nawrócę
w głowie mi się kręci
wódka mi w głowie nęci
co się dzieje
czy ja chleję

WANK

on już gotowy
by iść na łowy
dobra będzie impreza
zrobimy Welli'emu irokeza
wzrok przyciągnie panienek
pozbędzie się swych spodenek
i prawiczkiem przestanie być
będzie jak my, śmiało żyć

WELLINGA

czkając

nie wiem, chyba jestem pijaniutki
od wódeczki rozum krótki
już mi wszystko obojętne
oczy me jakieś mętne
to co? idziemy do klubu
hej? ale seks bez ślubu?

FREITAG

śmiejąc się głośno

to nie Las Vegas, przykro mi
ale żeby było dobrze ci
wcale ślubu nie potrzebujesz
ino trochę się wyluzujesz
potem wszystko pójdzie samo
oj, zapamiętasz to Kuusamo
to co, idziemy w balety
wyrywać ostre żylety?

chłopcy potakują, narzucają na siebie kurtki, wychodzą

***

SCENA TRZECIA

zatłoczony klub gdzieś w centrum Kuusamo


odsłona pierwsza

(Wellinga, Tinka)
Wellinga siedzi przy barze, przed sobą ma opróżniony do połowy kufel piwa


WELLINGA

rozgląda się wokół z przerażeniem w oczach

co to za miejsce niegodne
co to za zachowanie swawolne
każdy pije, ile może
hej, kto mi pomoże
ja już nie chce w siebie alkoholu wlewać
i jak bardzo chce mi się ziewać
zaraz zgona tu zaliczę
nim do dziesięciu policzę
zasnę niczym jakiś pijus na barze
o gastro-maku sobie pomarzę
o goethe słodki, czy to śmierć tak wygląda
czy to kostucha z kąta na mnie spogląda?

jasnowłosa niewiasta wpada na Wellingę, wylewając na niego swoje piwo;
kiedy Wellinga spogląda w jej błękitne oczy, przepada

TINKA

z zakłopotaniem

ojej, ojej, ja nie chciałam
bardzo cię przepraszam
taka ze mnie niezdara
rozlewająca browara

WELLINGA

wciąż wpatrzony w niewiastę,
mówi sam do siebie

czy to tylko bełkot mózgu pijanego
czy poryw serca zakochanego
czy to anioł mi się objawia
o browarze mawia
czy to miłość od pierwszego wejrzenia
czy mam odwzajemnić jej spojrzenia
na Sokratesa, jakie piękne ma oczęta
i jest taka wypoczęta
choć na nogach trochę się chwieje
nieidealna, bo trochę chleje
ale usta ma takie, że chcę ją całować
i do końca życia ją miłować

zwraca się do dziewczyny pełnym niepewności głosem

o pani, coś jak anioł wyglądasz
co się każdemu podobasz
co oczy masz jak dwa jeziora
a nie żadne mętne bajora
twych słodkich ust jak maliny
zazdroszczą ci dziewczyny
jak jedwab blond włosy
złote niczym na polu kłosy
o pani piękna, mnie przepraszać nie musisz
wystarczy, że tylko swym głosem trochę pokusisz


TINKA

oczy jej jak spodki

dziwnie mówisz, mój drogi
ale podoba mi się twój język niesrogi
Tinka się nazywam
ale zaraz się zmywam

WELLINGA

 ze smutkiem

nie odchodź, o pani

TINKA

niestety muszę,
i się nie pokuszę
aby tu jeszcze poprzebywać
i cię uśmiechem oczarowywać

posyła Wellindze filuterny uśmiech

jednakże wiem, że jesteś z mych okolic skoczkiem
i bardzo chętnie uraczę cię soczkiem
więc gdybyś tylko chciał
i na spotkanie ochotę miał
to ja ci mój numer podyktuję
i z chęcią kiedyś z tobą o literaturze podyskutuję

Tinka dyktuje Wellindze swój numer, po czym się z nim żegna i wychodzi z klubu

WELLINGA

cały rozanielony, mocno ściska w dłoni telefon

oto ten moment, o którym często czytałem
o rety, czy ja się zakochałem?


*****************


ojojojoj, alem się rozpędziła, toż to prawie dziewięć stron :o







sobota, 26 listopada 2016

j e d e n




co mnie najbardziej drażni, to fatalne stosunki mieszczańskie, wprawdzie wiem równie dobrze jak inni, jak potrzebna jest różnica stanów, ile korzyści mnie samemu ona przynosi; jednak niech mi nie staje ona w drodze właśnie tam, gdzie mogę jeszcze zażyć trochę radości
— jw goethe "Cierpienia młodego Wertera"


SCENA PIERWSZA

niewielki pokój hotelowy, dwa pojedyncze łóżka, jedno idealnie zasłane, drugie wygląda jak po przejściu tornada, na małym stoliku znajdującym się pod oknem piętrzą się książki, telewizor plazmowy włączony jest na kanale muzycznym


odsłona pierwsza

(Wellinga, Wank, Freund, Freitag)
Wank, Freund i Freitag siedzą na podłodze i grają w karty, a Wellinga ślęczy nad opasłą książką


FREUND

podnosi wzrok z nad kart i ze złośliwym uśmieszkiem patrzy się na Wellingę

hej, kochaniutki dzieciaczku
który misia chowasz w plecaczku
porzućże tę literaturę klasyczną
i zagraj w grę praktyczną
bo widzisz, poker to gra ważna
nie oprze się niej dziewczyna żadna
któż w pokera rozbieranego grać nie lubi
któż się tym nigdy nie chlubi

Freund, Freitag i Wank śmieją się głośno

WELLINGA

rumieniąc się

poker rozbierany to gra grzeszna
bardzo niebezpieczna
poza tym nie będę się z wami rozbierał
mą duszę poniewierał
wolę poczytać trochę Horacego
mistrza pióra wielkiego
nabrać trochę życiowej mądrości
dla dobra mej potomności

WANK

rechocząc

nie będziesz miał potomności
bez do rozmnażania gotowości

wszyscy oprócz Wellingi wręcz tarzają się po podłodze ze śmiechu

FREITAG

z kpiną

słuchajże dzieciaczku, książki są dla frajerów
ty się lepiej ucz słodkich bajerów
na książki nie wyrwiesz laseczek
ani nie zobaczysz ich majteczek
do podrywu tylko dwóch rzeczy potrzeba
na facjatce kawałek nieba
oraz umiejętność komplementów prawienia
które prowadzą do dziewcząt omdlenia

WANK

Ricz dobrze prawi
on każdą omani
zna się na rzeczy
choć panna po nim beczy
ale już takie losu koleje
pierw cudnie, potem serce boleje
więc nie przejmuj się babskimi łzami
ino baw się kobietami

WELLINGA

z oburzeniem

ależ to nie przystoi

FREITAG

lekceważąco macha ręką

przyzwyczaj się do tego
i nie zgrywaj świętego
świat jest zły
nieraz pokazuje kły
i nie zmieni tego twe naiwne podejście
niestety nikt nie trafi pod nieba wejście
cóż, ale skoro ziomków nie chcesz słuchać
ani się z pannami po krzakach ruchać
zrób nareszcie coś pożytecznego
i przynieś mi coś pożywnego
najlepiej rybę w galarecie
i chleb tonący w pasztecie

FREUND

ze święcącymi oczami

a do pasztetu oczywiście ogórki
przy okazji pokonaj dwie górki
i do sklepu skocz monopolowego
po zestaw skoczka upojonego
litrę wina weź
i spirytus też
nie zapomnij o soku bananowym
składniku przeto podstawowym

zwracając się do kumpli

co wy na to, moi mili
żebyśmy se czas umilili
mały melanż zrobili
Norwegów zaprosili?

WELLINGA

oczy jak spodki

nie wierzę, że ten pomysł z twych ust pada
nawet ciebie skala wielka wada
pijusy nikczemne z was
tylko z wyższych klas
i ja niby was mam naśladować
może razem z wami melanżować?

WANK

prycha

chyba nie myślisz mój milutki
żeś godzien naszej wódki
w jakim świecie żyjesz
ty z nami nie pijesz
zamkniemy cię w łazience
wybacz nam nasze intencje
ale jeszcze nas podkablujesz
u trenera opinie nieco popsujesz
nie zasługujesz na paty z nami
my tu jesteśmy panami
ty zaledwie majtkiem
w pampersie Kajtkiem
gdy zniknie twój mleczny wąs
może pójdziesz z nami w pląs
lecz teraz obejrzyj swą bajeczkę
i może zaśpiewam ci kołysaneczkę

FREITAG

najpierw holuj po alkohol małolacie
tylko nie posikaj się w gacie
nie musisz nas się bać
ze strachu srać
nic ci złego nie zrobimy
no, może nieco ci wpieprzymy
jeśli szybko się nie ruszysz
i w trasę nie wyruszysz
gdyż chcemy alkohol już chlać
i lasek tysiące rwać

Wellinga blednie, chłopcy wybuchają śmiechem
Wellinga zatrzaskuje książkę, niezgrabnie wstaje i szykuje się do wyjścia, dzielnie powstrzymując łzy

***


SCENA DRUGA

łazienka, jedynym źródłem światła są dziesiątki świec ustawione dosłownie wszędzie, zza drzwi dobiegają dźwięki grubego melanżu


odsłona pierwsza

(Wellinga)
zamknięty w łazience Wellinga siedzi w wannie, na kolanach trzyma notatnik, zaciekle coś w nim notując

WELLINGA

wzdychając, pociera dłońmi zmęczoną twarz

napiszę list do mego przyjaciela
od laczek Daniela
wyrażę mu swój ból
i mego życia trud

z zeszytu wyrywa kartkę, w zamyśleniu przykłada długopis do kawałka papieru, po kilku chwilach zaczyna pisać

Danielu
mój jedyny przyjacielu
jak ci życie mija?
czy kadra cię nie rozpija?
bo widzisz, u mnie różne ekscesy się dzieją
a przede wszystkim dojcze znowu chleją
wybacz mój język nieelegancki
bardzo, bardzo prostacki
ale ja już słów nie znajduję
ino ci moją niedolę opisuję
na imprezę iść zakazali
w łazience pozamykali
a mi przecież nie w głowie przyjęcia
oddałbym się w Morfeusza objęcia

ponownie wzdycha

jednakże w moim pokoju trwa impreza
goście tańczą poloneza
na me łóżko pewnie wódkę rozlewają
śmiało litry polewają
mnie tam wpuszczą
gdy goście ich opuszczą
mopa, wiadro dadzą
i w sen się udadzą
a ja będę musiał sprzątać
szybko się krzątać
pozbyć się ich ekskrementów
oraz wypalonych petów
schować przed Szustą dowody
na ich szkody
czasami czuję się jak taki Werter Goethe'go
ino nie zgrywam zakochanego
ani przez miłość zrozpaczonego
nie mam też serca złamanego
jedynie czuję smutek niewypowiedziany
czasem mam umysł nieco pomieszany
tak mnie ten ból uciska
jakbym dostał pociska
prosto w klatkę piersiową
w mą energię życiową
powiadam ci, przyjacielu miły
los dla mnie jest złośliwy
trudno jest mi żyć
gdy nie chcą ze mną pić
lecz tu wcale o alkohol nie chodzi
tylko o to, że więź nasza się nie rodzi
wprawdzie nie przystoi mieć takich kumów
ale niestety jest jedną z naszych umów
by w drużynie miło było
i dobrze się nam razem żyło
chyba muszę ich szacunek zdobyć
bez książek się obyć
swoją dumę, godność stracić
w rozpuście się zatracić

z obrzydzeniem patrzy na to, co właśnie napisał

nie wierzę, że to mówię
chyba już wariuję
sobą chcę być
i w zgodzie ze sobą żyć
dla nich się nie zmienię
niech mnie pocałują w ciemię

ze złością zapisuje ostatnie słowa na kartce

zresztą z cierpienia rodzą się ci niezapomniani
którzy dopiero po śmierci są pokochani
ból mój będzie więc mą inspiracją
i poprowadzi mnie z gracją
wielkie dzieło stworzę
żyjąc w pokorze
bywaj

składa kartkę równo, po czym chowa ją w kieszonce na swej piersi


**********

no to startujemy! jesteście z nami? podoba się Wam? wpadniecie również za dwa tygodnie?